Obecna sytuacja na Wyspach nie jest zadowalająca. Ciągłe sprzeczki w angielskim Parlamencie raczej nie wróżą sielanki, ani też szansy na jakiekolwiek porozumienie w sprawie Brexitu. Kapryśni, a może i nawet złośliwi posłowie uparcie sprzeciwiają się wszystkim wynegocjowanym warunkom przez premier May. W dalszym ciągu nie mamy konkretnych informacji na temat rzekomego wyjścia z Unii Europejskiej.
Niby są już wstępne ustalenia, ale nie wiadomo czy zostaną zaakceptowane przez rząd. Niby ustalono prawa emigrantów po Brexitcie, ale w sytuacji “NO DEAL” te prawa raczej stracą swoją moc. Niby negocjacje zostały zaakceptowane przez 27 krajów Unii, ale jeden kraj - Anglia - się sprzeciwia i blokuje cały proces.
Jak to możliwe, że każdy z nas widzi i praktycznie większość z nas zaczyna odczuwać skutki Brexitu, a większa część angielskiego społeczeństwa uparcie wierzy, że po wyjściu z Unii Europejskiej będą krajem wyzwolonym?! Nikt z nich nie wierzy, że to właśnie emigracja, a raczej swobodny przepływ pracowników, towarów i usług przynosi ogromne korzyści finansowe i ekonomiczne w tym kraju.
Na chwilę obecną jedyne jest pewne, a mianowicie to, że katastrofa jest tuż za rogiem. Linie lotnicze wycofują swoje oferty z Anglii, producenci najpopularniejszych marek samochodowych wycofują się z angielskiego rynku, lokalne biznesy sprawdzające części zamienne z Europy robią zapasy na najbliższe miesiące, europejskie produkty spożywcze znikają z półek supermarketów, a politycy zamiast zapobiegać tragedii wprowadzają zamęt i utrudniają ten stan krytyczny. Po co to robią? Na pokaz, by udowodnić całemu światu, że nie potrzebują emigrantów!? Ze wstydu, by nie przyznać się do błędu jakim było referendum!? Z fałszywej dumy, która powoduje, że wierzą we wszystko co im szkodzi!? A może z głupoty, gdyż dalej nie zdają sobie sprawy jak kosztowne i ryzykowne jest wyjście z Unii Europejskiej!?
Ciężko powiedzieć co jest powodem braku porozumienia w angielskim parlamencie, ale powoli zaczynam wierzyć, że to po prostu zwykła złośliwość i walka o sławę. To jak wyścig szczurów, a nagrodą są zdjęcia na pierwszej stronie wszystkich gazet lub zaproszenie na wywiad w telewizji… Premierowa traci autorytet i w panice przed utratą pozycji zgadza się na wszystkie warunki Unii. Robi rozgłos na cały świat, że doszła do porozumienia z Unią. Zaraz potem prosi, a raczej błaga Anglików o wyrozumiałość i poparcie jej negocjacji. Wtedy wybucha wojna, bo ci co zamierzali zawalczyć o jej pozycję stracili swoją szansę. Skoro ich szansa przepadła to zamierzają pogrążyć ten kraj jeszcze bardziej i krytykują każdy ruch opozycji… Taka dziecinada…
Myślisz, że się mylę lub źle interpretuje intencje angielskiego parlamentu… Nie wiem! Ale ty możesz mnie przekonać i sprawić by mój punkt widzenia był bardziej pozytywny. Nie pozostawiaj tego bez komentarza - daj znać - jakie jest twoje odczucie i jaką ty masz wizję… Razem zawsze raźniej…
Serdecznie pozdrawiamy.
Comments