W zeszły piątek, kiedy byłam w pracy i czytałam maile z zapytaniami, to natknęłam się na poruszająca historię pewnego klienta. Przesłał do nas list z prośbą o poradę, dotyczącą niepełnosprawności i zatrudnienia. Byłam zaskoczona tym mailem, gdyż uważałam, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Osoba w podeszłym wieku, schorowana i w dodatku niepełnosprawna mobilnie (nie ma nóg i porusza się za pomocą protez) - zwraca się z zapytaniem o formy zatrudnienia dla siebie. Wstyd przyznać ale pomyślałam wtedy: “po co szukać pracy skoro można mieć wszystkie benefity, dom z City Council’u i dodatkowo opiekunki, które ugotują, posprzątają i zakupy zrobią - typowa Polka na emigracji! To był dla mnie szok, bo jak długo tutaj pracuję to nigdy nie spotkałam się z takim podejściem, szczególnie u osób niepełnosprawnych…
Zapewne zastanawiasz się dlaczego? Pozwól, że ci wyjaśnię. Zszokowało mnie podejście tego pana, jak również to, że przez tyle lat (5 lat) nikt nie pomógł mu załatwić wszystkich formalności związanych z życiem i pracą w UK. Pan Stanisław, bo tak ma na imię nasz klient, przyjechał do Anglii by pomóc córce w opiece nad dziećmi. Córka pracuje na pełnym etacie w fabryce. Zapewne zapytasz to dlaczego ona mu nie pomogła… A no właśnie dlatego, że sama ledwo swoje sprawy ogarnia. To co umiała to zrobiła dla ojca (NIN, konto bankowe i lekarza) o resztę prosiła w różnych biurach…
To teraz najlepsze… Ci ludzie co pracują w tych biurach zamiast pomoc to okradali tych biednych ludzi bez skrupułów… Zdołali wyskubać od nich ponad £500 łącznie... Wiem, wiem co powiesz, że ona mogła się uczyć języka to nie musiałaby płacić za usługi i takie tam podobne… A ja ci powiem, że nie każdy ma możliwość nauczenia się języka obcego, a dzieje się tak z różnych powodów: braki edukacyjne, problemy z pamięcią, problemy z rozwojem psychicznym, fizycznym lub emocjonalnym… A już napewno nie jest to powód by traktować takie osoby jako gorszy gatunek lub jak to niektórzy mówią “patologie”…
Wracając do wątku Pana Stanisława, tak jak wspominałam, zaskoczyło mnie podejście, mianowicie, w sprawie zatrudnienia. Ten człowiek nie zapytał o żadne wsparcie socjalne i nawet przez myśl mu nie przeszło by z tego skorzystać. Powiedział: “[...] nie ważne jaka to praca, ważne żeby była płatna i nie wymagała angielskiego. Nie ważne ile zarobię, ważne że przyniosę grosz, który obecnie zabieram moim wnukom. Nie chcę żadnych zasiłków i świadczeń dla niepełnosprawnych, bo mam dwie zdrowe i sprawne ręce póki co - tylko niech mi nie każą biegać - no chyba że na rękach (śmiech) [...]. Proszę też nie myśleć, że chcę waszej pomocy za darmo, chcę być traktowany jak każdy inny klient. Nie opisuję moich doświadczeń by na tym zyskać - wierzę, że wszystko dzieje się po coś - opisuję je bo chciałbym w jak najlepszy sposób określić moje oczekiwania względem waszej firmy!”
Takie szlachetne podejście z odrobiną żartu mnie zaskoczyło, gdyż tutaj w Anglii to raczej mało spotykane zachowanie wśród Polaków. Nie wiem czy to duma, godność czy raczej staropolski zwyczaj, ale jedno wiem napewno, że Pan Stanisław zasługuje na dobre słowo ze strony rodaków. Ja jestem wdzięczna, że miałam możliwości współpracy z tym klientem, ponieważ pozostała we mnie taka pozytywna aura do dziś… Poza tym, znów poczułam te zadziorna polską klasę i dumę, że jestem Polką. Kochani nie zostawiajcie tego bez komentarza…
P. S. Otrzymałam zgodę na publikację tej historii, które została zatwierdzona przez autora…
Serdecznie pozdrawiamy
Zespol KJB International
Pomoc Polakom Na Wyspach
Email: info@kjbinternationalaid.com
Tel. 01733 752295
Comments